atlantis
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Celestine Relia Munshaw

Go down

Celestine Relia Munshaw Empty Celestine Relia Munshaw

Pisanie by Celestine Munshaw Nie Maj 24, 2009 10:34 pm

Imię: Celestine Relia
Nazwisko: Munshaw
Klasa: pierwsza
Dom: Rosette
Krew: czysta
Narodowość: Amerykanka
Data narodzin: 2 maja 1996
Miejsce zamieszkania: L.A., Kalifornia
Rodzina: ojciec Zachary (wychowanek domu Blanckers), matka Justine (obecna dyrektorka Atlantis, była Rozetka), siostra Candance (Rozetka, siedemnaście lat) i kotek Connie (czarny z białymi łapkami i czerwoną wstążeczką, czasem mieszka u Candance a czasami u Celestine - sprawa została podobno rozstrzygnięta za pomocą grafiku, który to system jednak nie działa tak dobrze, jakby się chciało).

Wygląd: Celestine ma długie, blond włosy (kolor i długość po mamusi), duże zielone oczy, które trochę ją oszpecają, jasną cerę (też nie po tatusiu) i drobną budowę, chociaż jest dosyć wysoka. Prawdę mówiąc wygląda, jakby miała się za chwilę złamać. Od dziecka ubierano ją w sukieneczki, spódniczki i eleganckie botki. Choć wtedy nie podobało jej się, że wyglądała jak malutka baletnica, z czasem nie do końca udało jej się pozbyć wpływów tego stylu. Do dziś rzadko widuje się ją w spodniach. Nigdy nie ubiera trampek, bo uważa, że to najmniej eleganckie obuwie świata. Woli nieśmiertelne balerinki. W różnych kolorach, choć, trzeba przyznać - tutaj także widać pewne wpływy. Na przykład mamy. Celestine rzadko ubiera coś, co splamione zostało nieszlachetną barwą czerni lub - co gorsza - brązu. Co innego - róż, czerwień, dziewczęce fiolety, pastelowe zielenie. Wstążka, którą czasem wciąż jeszcze zawiązuje na włosach sprawia, że okresowo wygląda, jakby ubranie nie dorosło do jej wieku.

Charakter: Trudno tu cokolwiek powiedzieć. Charakter to mocne słowo, kiedy opowiada się o czternastoletniej dziewczynie, której nigdy niczego nie brakowało, mamusia i tatuś zawsze ją kochali i parę razy w tygodniu miała dom pełen gości (także w jej wieku). Możemy za to mówić o usposobieniu. Celestine jest raczej radosna, lubi rozmawiać z ludźmi. Na tematy łatwe i mniej. Jeśli chodzi o te trudniejsze - woli słuchać (umiejętność słuchania nabywa się prawie zawsze, kiedy ma się wiecznie gadającą głupoty matkę). Przyjaciół nigdy nie musiała zdobywać, bo ich po prostu miała, toteż nie lubi poznawać nowych ludzi (trzeba się starać). Zwykle jest uprzejma. Zupełnie miła raczej dla tych, których wyjątkowo lubi. Wciąż ma wrażenie, że każde słowo jest dokładnie analizowane przez słuchacza i przez to niestety mówi mało, a czasami mało zwięźle i ludzie się irytują. Naturę ma łagodną i nieskorą do wrzasku. Po kotce. Zwykle trochę chowa się w cieniu - rzecz nie dziwna u księżniczki, która uchowała się pod władzą dwóch królowych zażarcie walczących o tron. W tym przypadku nie działała zasada, że tam gdzie dwie się biją...

Historia: Historia rodziny Candance i Celestine jest raczej prosta i nieciekawa, choć ona również obfituje w zagadki i inne takie ozdobniki, bez których żadna porządna historia obejść się nie może. Wszystko zaczęło się już w szkole. Mała, nieletnia Justine zakochała się w dużym i letnim Zacharym – ona była Rozetą, on Blankerem, jakie to cliché. Niestety, zły los zakpił z nich obojga. Justine była bowiem zaręczona z synem przyjaciela swojego dziadka (który to dziadek był ówczesnym dyrektorem Atlantis; taka rodzinna tradycja), Deanem. Płakała, płakała, aż wypłakała – zły los zlitował się i narzeczony zginął w tajemniczych okolicznościach... a Zachary po dziś dzień zaklina się, że to nie on był tymi okolicznościami.
Tak więc ślub kochanków odbył się i wszystko było znowu piękne i szczęśliwe. Mieli żyć razem do końca świata i jeszcze dalej, ale przecież, jak już wspomniano, los jest zły. Nawet bardzo zły. Ten los sprawił, że zaledwie w dwa lata po tym bajkowym ślubie, dziadek Justine opuścił ten padół udręki (zwany potoczeni Ziemią) i zostawił ją, jako jedyną wnuczkę, z całym tym bałaganem. Dlaczego nie zajęli się nim jej rodzice? Cóż... Dziadkowie Candance i Celestine to zupełnie inna historia. Skoro już się tu pojawili, powiem tylko jedno – można na nich polegać jeszcze mniej niż na Justine, ba!, jeszcze mniej niż na jej mężu...
Tak, bowiem Zachary nie był zbyt obrotnym człowiekiem i to sprawiło, że jego żona rzuciła się w wir pracy, a on siedział w domu i podlewał ogródek.
W parę lat później urodziła się Candance, a potem i Celestine. Jak do tego doszło, skoro Justine mieszka w szkole, a Zachary (potem wraz z dziećmi) w ich willi z basenem – nie wiem. W każdym bądź razie, dzieci były grzeczne i rozkoszne. Łatwo się je wychowywało na ludzi wśród licznych przyjęć i zabaw.
Dziewczynki do czternastego roku życia uczyły się w domu. Guwernantki dla nich Justine sprowadziła aż z Paryża. Potem, gdy podrosły, poszły do szkoły, lecz, skoro ich matka była dyrektorką, czuły się tam w zasadzie jak w domu.

Przedmioty: fauna, flora, historia magii USA, zaklęcia, transmutacja, eliksiry, astronomia, obrona przed czarną magią, mugoloznactwo, taniec, śpiew, język francuski, starożytne runy

Zainteresowania: Lubi zajęcia z fauny i flory i astronomię, bo to zgodne z jej naturą. Lubi też zajęcia z francuskiego, bo dzięki temu, że spędziła trochę czasu w Paryżu, nie musi się go uczyć. Całkiem nieźle gra na skrzypcach, chociaż zwykle nudzi się żmudnymi ćwiczeniami. Ma pewne trudności z przyswojeniem przedmiotów bardziej ścisłych, na przykład transmutacji i elisirów. Interesuje się teatrem i lubi - chociaż jej nie rozumie - poezję. Czytanie prozy uważa za stratę czasu.
Celestine Munshaw
Celestine Munshaw

Liczba postów : 120
Data przyłączenia się : 24/05/2009
Skąd : L.A., California
Wiek : czternaście
Dom : Rosette

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach